Jak zmieniała się kuchnia?
Najpierw pojawiła się podłoga ze szklanej mozaiki łazienkowej.
Później ściany pomalowałam na kolor kremowy, jednak nie spodobał mi się efekt w połączeniu z mozaiką, było jakoś pusto, dlatego postanowiłam ściany okleić wzorzystym papierem.
Jednak po tym, wydawało mi się że jest za dużo tego wzorku. Był zbyt duży dla skali 1:12 i przytłaczał tak maleńkie pomieszczenie. Ale i z tym problemem sobie poradziłam, ponieważ zamaskowałam go boazerią z patyczków :) Niech żyją patyczki! I dodałam ozdobny gzymsik z odwróconej listwy drewnianej. Następnie z masy fimo-air uformowałam dziesiątki, a może nawet coś ponad 200 płaskich kwadratów, na kształt kafelków i wspomagając się patyczkiem w roli szparownika (na fugę), układałam kafelki na ścianie. Po tej operacji, dodałam górne wykończenie z połówki... uwaga... patyczka do szaszłyków przeciętego wzdłuż!
Tak prezentowała się ściana frontowa po ułożeniu boazerii i kafelków. Jednak nadal mam niedosyt i utknęłam w tym miejscu. Patyczki są zbyt ciemne i wyglądają ordynarnie, dlatego postanowiłam pomalować je na biało (kawałek rozpoczętej pracy widać po lewej), ale sama nie wiem czy wolę oglądać je w formie oryginalnej czy pomalowane ^^ Hmm...
A jednak. Malowanie trwa nadal i im więcej białego koloru pojawia się na boazerii tym lepiej kuchnia zaczyna wyglądać. Kafelki z fimo "zafugowałam" klejem typu "gwóźdź uniwersalny" czyli biały klej do wszystkiego (niewodoodporny), a całość polakierowałam lakierem akrylowym wodoodpornym, dzięki temu kafelki nabrały szklistego połysku jak najprawdziwsza glazura.
Tutaj widać już całe pomieszczenie z glazurą i pomalowanymi boazeriami. Jest zdecydowanie jaśniej.
Pozostało założyć zazdrostki do okien i zasłonki na karnisze.
Tutaj widać pierwszą zamontowaną półkę wiszącą z relingiem i haczykami na rondle.
A tutaj już w pełni umeblowana kuchnia (w tyle widać zapalniczkę) :)
Ujęcie na szafki kuchenne.
I od frontu.
Jeszcze bez oświetlenie, ale ono pojawi się po wakacjach.
***
Kilka bonusowych ujęć :)
***
WOW *.* Zazdroszczę cierpliwości!
OdpowiedzUsuńhaha, czasami nerw w oku już drga ;)
UsuńCudowne, przepiękne miniaturki! Podziwiam Twoją dbałość o detale i misterne zdobienia :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się bardzo, że Ci się podobają. Domek jest taką moją odskocznią od rzeczywistości, a lubię kiedy rzeczy, które tworzę są jak najbardziej rzeczywiste. Stąd pewnie cierpliwość idokładność, bo myślę 100-krotnie nad każdym szczegółem zanim go wprowadzę.
OdpowiedzUsuń